Sharewood Estate, wino, któremu należą się przeprosiny.
Tym razem nie pomyliłem się z otworzeniem poprawnej butelki... Ponieważ wyczerpałem już znacznie wstęp do tej pozycji w poprzednim poście, to pozwolę sobie teraz li tylko oddać się degustacji.
Pewne rzeczy pozostaną niezmienne. Spodziewam się bowiem jasnego, cytrynowego koloru po dość młodym Sauvignon-Blanc. Swoją drogą, sam zastanawiam się dlaczego nie domyśliłem się ostatnio, że skoro kolor mam przed sobą ciemno-żółty, niemal przechodzący w złoty, to chyba raczej nie jest Sav-Blanc! Tym bardziej, że przecież nie używa się beczki przy produkcji wina z tego szczepu, co mogłoby być jednym z pierwszych powodów, które przyciemnią i zintensyfikują kolor białego wina. Ale nic to! Dzisiaj wiem, że moje oczekiwania po dwukrotnym upewnieniu się, że nalewam to samo wino, spełniają się.
Pewne rzeczy pozostaną niezmienne. Spodziewam się bowiem jasnego, cytrynowego koloru po dość młodym Sauvignon-Blanc. Swoją drogą, sam zastanawiam się dlaczego nie domyśliłem się ostatnio, że skoro kolor mam przed sobą ciemno-żółty, niemal przechodzący w złoty, to chyba raczej nie jest Sav-Blanc! Tym bardziej, że przecież nie używa się beczki przy produkcji wina z tego szczepu, co mogłoby być jednym z pierwszych powodów, które przyciemnią i zintensyfikują kolor białego wina. Ale nic to! Dzisiaj wiem, że moje oczekiwania po dwukrotnym upewnieniu się, że nalewam to samo wino, spełniają się.
Oto stoją przede mną 3 kieliszki, te same, co ostatnio. Bo przecież gdybym wiedział, że nalewam Verdejo, to wybrałbym może zamiast kieliszków do Rieslinga, kieliszki do Chardonnay, z większą misą aby mocniejsze aromaty mogłyby się nieco rozrzedzić i pozwolić się wyławiać pojedynczo i po kolei. Ale nie... przecież byłem święcie przekonany, że to nie Verdejo.
Biorę teraz do ręki pierwszy kieliszek, Eischowy do wina białego, i zaciągam się najpierw ostrożnie, gdyż oczekuję eksplozji aromatów, a potem gdy rekonesans zostanie wykonany, zanużam swój nos w kieliszku i zdrowo nabieram zapachu w nozdrza. Czuję, jak drobne molekuły zapachowe atakują mi nos od środka i przywodzą na myśl taką oto scenę... Leżę sobie na rozłożonym kocu na polu świeżo ściętej trawy obok soczystych, zroszonych poranną mżawką krzewów. Jest gorąco, w ręce trzymam szklankę lemoniady i poprzez przyciemniane okulary szukam wzrokiem pudełeczka, w którym przyszykowałem sobie garść świeżego agrestu. Grzebię niezdarnie ręką w koszyku i natrafiam na soczyste, zielone jabłko. Ucieszyłem się, że nie zapomniałem go zabrać, bo nic bardziej mi nie smakuje w tak gorący dzień, jak porządny, twardy i jeszcze niedość dojrzały Granny Smith. Na sam jego widok moje ślinianki w ustach zaczynają intensywniej pracować.
Moje ugryzienie jabłka pewnie było słychać na drugim końcu łąki i oto...
Ślinianki nie przestają mi pracować i co chwila muszę przełykać. Dokładnie tego spodziewam się po Sauvignon-Blanc, szczególnie z Marlborough. Wysoka kwasowość, przy średnio-lekko cielistym winie i olbrzymiej eksplozji świeżego cytrusa, agrestu, a nawet zielonych warzyw, jak papryka, czy zielony groszek sprawia, że ów Sauvignon-Blanc z Sherwood Estate idealnie nadałby się do lekkiej ryby podanej przy akompaniamencie kartofeln-salat z konserwowymi cebulkami i dużą ilością świeżych ziół, jak szczypiorek, pietruszka, koperek i może jeszcze odrobina kolendry. Obok warto byłoby mieć parę suchych plastrów słonego prosciutto. Po konsumpcji tego i wypiciu pierwszego kieliszka, można by podać również kolejną przystawkę albo z lekko wędzonej makreli, albo lepiej anchovis tudzież sardynki z czarnymi oliwkami zalewane oliwą z oliwek. Mhmm.. Robię się głodny od popijania tego wina!
Z przyjemnością opróżniłem zawartość Eischowego kieliszka z wina, zanim spróbowałem go również i w innym szkle. To pewnie świadczy o doskonałym przystosowaniu Eischowego kieliszka do białego wina do dzisiejszego Sav-Blanca! Dajmy jednak dojść do głosu Riedlowi do Rieslinga, a następnie Eischowi do Chardonnay.
Riedel mówi tak... Przytemperuję Ci trochę to wino, bo tak agresywnie chce się wydostać z kieliszka, że załagodzę go dla Ciebie. I choć wyczujesz podobne aromaty, będą one nieco przytłumione i dość nieśmiałe. A nie tego chce wino z Sharewood Estate. Ono chce być skoncentrowane, odważne, pewne siebie, bo wie, że mimo iż zapach jest bardzo intensywny, to mimo wszystko intrygujący i bynajmniej nie zastraszający.
Eischowy Chardonnay zachowuje się również interesująco. Rzekłbym.. edukacyjnie. Zapach bowiem jest jeszcze bardziej przytłumiony, niż w Riedlu, ale wciąż przyjemny i dość intensywny, ale zdecydowanie z tych trzech najsłabszy. Z pierwszego Eischa do białego wina wydobywa się zapach dokładnie taki, jakiego oczekuję od żywego Sav-Blanc z Nowej Zelandii. Nie chcę przecież go tłumić, tym bardziej, że powstał w tak renomowanym miejscu, jakim jest Marlborough. Kieliszek do Chardonnay z kolei ma najszerszy obwód z tych trzech, a Eischowy do białego najwęższy. Różnica w piciu wina z tych naczyń jest zasadnicza - strumień wina, jaki wpada do języka z węższego kieliszka, jest oczywiście węższy i skupiony, co sprawia, że gdy wpada do ust, ląduje najpierw na czubku języka, gdzie znajdują się słodkie kubki smakowe. Ponieważ wino ma dużą kwasowość i bardzo mało cukru resztkowego, to pierwsze wrażenie, swojego rodzaju migawka, jaką mózg odbiera, to owocowość płynąca z zapachu, oraz delikatne i subtelne odczucia smakowe, które dopiero po chwili nabierają intensywności, gdy trafiają na kubki kwaśne, które wówczas zaczynają tańczyć drżącego kankana!
Z kieliszka Chardonnay natomiast, strumień wpadający do ust jest dużo szerszy, co sprawia, że już w pierwszej sekundzie wino kieruje się na kwaśne tory. A jak wiadomo pierwszemu wrażeniu trudno się oprzeć, więc i ogólna percepcja wina staje się zgoła inna - wybitnie wykręcająca usta i bynajmniej nie przyjemna.
Gdyby wypić to wino z prostej szklanki, to zapewniam, że owoców nie znajdziesz, a pierwsze wrażenie będzie raczej zbliżone do picia kwasów żołądkowych, niż wyśmienitego wina.
Tym oto edukacyjnym akcentem zakończę czynienie honorów winu, któremu przysporzyłem tyle niezręcznych sytuacji. Przepraszam najmocniej i chylę czoła. Wcześniej upiwszy się radośnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz